Oprócz wymienionych zalet, na uwagę zasługują także pewne kontrowersyjne aspekty ich popularności. "Buraki są dobre na anemię." albo "Sok z buraków wspomaga produkcję hemoglobiny, czerwonych krwinek." - mmmm, no nie do końca... Gdy byłam chora, nie z jednych ust słowa te słyszałam i nie na jednej stronie przeczytałam. Zastanawiające, dlaczego nadal część osób uważa, że buraki tak bosko i nadzwyczajnie działają na krew, mimo iż dawno już obalono te tezy badaniami... Nie mówię, że nie ma w tym ani kszty prawdy, zawierają przecież mnóstwo pierwiastków bardzo korzystnie wpływających na cały organizm, więc krew poniekąd też, ale niektóre z ich właściwości są trochę wyśrubowane. Poza tym, co ciekawe, w pewnych sytuacjach i dla pewnych osób buraki mogą być nawet niebezpieczne...
Krótko po przeszczepie, jedną z pierwszych form surowizny jakiej spróbowałam był właśnie cudowny sok z buraków, marchwi i jabłek, który oprócz walorów smakowych (naprawdę pyszny!) jest prawdziwą bombą witaminową. Mama poświęcała bardzo dużo czasu na jego przygotowywanie - najpierw mycie warzyw, potem parzenie, obieranie, krojenie, wreszcie wyciskanie i mycie sokowirówki... Więc jakże mi było przykro, kiedy po wypiciu zauważyłam, że coś jest nie tak i chyba mi nie służy... Bóle brzucha, pojawiły się wzdęcia, uczucie przelewania w jelitach. No i ostatecznie biegunka, wodnista, strzelająca. Po paru dniach spróbowałam znowu - to samo. Potem jeszcze kilka razy (dosłownie 1/4 szklanki) i w dalszym ciągu nie czułam się po nim dobrze...
Dlaczego tak się działo? Okazuje się, że buraki na surowo - nie ma znaczenia czy sok, czy w kawałkach - nie powinny być spożywane przez osoby mające wrażliwe lub podrażnione jelita. To samo dotyczy pacjentów onkologicznych - muszą uważać, aby ilościowo z nimi nie przesadzać. W obu przypadkach, znacznie lepszą opcją będzie zjedzenie ich po obróbce cieplnej, czyli ugotowanych lub upieczonych (I piszę to ja, zwolenniczka surowizny... :) ) Ostatnio na dietetyce słyszałam, że czasami surowe buraki mogą działać silnie przeczyszczająco nawet na zdrowe osoby, którym wystarczą zaledwie 2 plasterki na kanapki, aby przez kilka kolejnych godzin musieli przebywać w odległości max. paru metrów od toalety. No proszę, szokujące, nieprawdaż?! Oczywiście mam nadzieję, że w żaden sposób nie zniechęcę nikogo do jedzenia tych czerwono-różowo-purpurowych warzyw, bo nie o to mi chodziło... Buraki są BARDZO ZDROWE i wręcz idealne... dla osób z zatwardzeniami. ;)
PS. Tylko nie stresujcie się zmianą koloru moczu, winowajcą - buraki :)
Poniżej przepis na zupę krem buraczano-malinowy, której smak może pozytywnie zaskoczyć! ;)
Składniki:
- 2 małe cebule
- 2 ząbki czosnku
- oliwa z oliwek
- 3 buraki, upieczone wcześniej i obrane (ok.550g)
- 1 litr bulionu warzywnego
- 300g mrożonych malin (lub świeżych w sezonie)
- 1/3 łyżeczki cynamonu
- 1/2 łyżeczki majeranku suszonego lub 1 łyżka świeżego
- 1/2 łyżeczki tymianku suszonego lub 1 łyżka świeżego
- 2 łyżki ciemnego octu balsamicznego
- 1 płaska łyżka cukru
- sól
- pieprz
- dodatkowo do podania:
makaron nitki np. orkiszowy
świeży tymianek
buraki pieczone, obrane i pokrojone w kostkę
Sposób wykonania:
- Ugotować makaron.
- Upieczone buraki pokroić w kostkę. Obraną cebulę, czosnek posiekać, a następnie podsmażyć na oliwie na dnie dużego garnka. Dodać buraki, mieszać przez chwilę, aby nabrały temperatury, a następnie zalać gorącym bulionem warzywnym. Zagotować.
- Wrzucić maliny i przyprawy (cynamon, majeranek, tymianek, ocet balsamiczny, cukier, sól, pieprz). Gotować pod przykryciem 5 minut.
- Zmiksować całość na gładki krem i gotować kolejne 5 minut.
- Podawać z kawałkami buraków pieczonych, nitkami makaronu oraz posypane świeżym tymiankiem.
Cześć Paulaa :) Przypadkowo tutaj trafiłam. Mój mąż miał przeszczep szpiku 14.02.2008r w IHT Warszawa. czyli 11 lat temu. Jest całkowicie zdrowy, nie jeździ już do kliniki od dawna. Sprawdzamy co jakiś czas krew i to wszystko. 2,5 roku temu urodziła nam się córka. Życie po przeszczepie jest nowym życiem. Innym. Ale przychodzi taki czas, kiedy zapomina się o przeszłości. My już o tym nie rozmawiamy. Przekreśliliśmy tamten czas i żyje nam się lekko i przyjemnie.
OdpowiedzUsuńWalentynki? fajna data i do tego szczęśliwa jak widać, też miałam przeszczep w lutym. :)
UsuńJeju, to niesamowite, że macie córeczkę... Gratuluję z całego serca! A w jakim wieku był Twój mąż, kiedy miał przeszczep? Rzadko się słyszy o dzieciach, po takich przejściach...
Jesteś w gronie 5/100 osób którym się udało. Razem z moim Marcinem jesteście na liście szczęśliwców. To jest niesamowity sukces! My teraz robimy wszystko na co mamy ochotę. Jeździmy gdzie nas poniesie, szalejemy, organizujemy spontaniczne wypady ze znajomymi, kochamy życie a życie kocha nas
OdpowiedzUsuńNo, statystyki się chyba trochę polepszyły w ostatnim czasie hehe ;) Coraz więcej szczęśliwców...
UsuńSuper! Wzorowe podejście! ^^ Trzeba cieszyć się z każdej chwili.
Dziękuję za komentarze i życzę Wam wszystkiego dobrego : ))
Ciekawe połączenia smaków. Maliny i buraki... z takim czymś jeszcze nie miałam do czynienia
OdpowiedzUsuńA w smaku - rewelacja!
Usuń