11 listopada 2016

Koniec i początek wszystkiego.

Miałam 16 lat. Zbliżał się koniec czerwca. Ostatnie zaliczanie sprawdzianów w liceum, pisanie dodatkowych prac, żeby podciągnąć jeszcze trochę oceny na świadectwo. Wakacje były coraz bliżej..
Planowałam z koleżanką pójść do pracy sezonowej jako kelnerka w jednej z nadmorskich restauracji. Pierwsza prawdziwa praca w życiu :) Właściwie wszystko było już ustalone, tylko musiałyśmy jeszcze zrobić badania do tzw. książeczki sanepidowskiej. Rano poszłam oddać krew, a potem wsiadłam w pociąg i pojechałam z przyjaciółką na zakupy do Gdańska. Jakoś po południu zadzwoniła do mnie mama, przerażona, od razu wyczułam w jej głosie, że coś jest nie tak. Pytała gdzie dokładnie teraz jestem? jak się czuję? czy wszytko jest ok? i czy nie jestem osłabiona po pobieraniu krwi albo zmęczona, bo bardzo wcześnie wstałam?.. Jej pytania były tak irracjonalne, zupełnie nie wiedziałam o co chodzi. Wiedziałam, że się o mnie martwi, ale to już była przesada. Kazała mi wsiąść w najbliższy pociąg i natychmiast wrócić do domu. Nie byłam zachwycona tym telefonem, ale cóż, zrobiłam jak chciała.
- Co się stało? Przecież umawiałyśmy się, że wrócę wieczorem, mamo! - byłam mocno wkurzona.
- Dzwoniła do mnie Pani z Ośrodka Zdrowia, tam gdzie robiłaś badania rano. Poprosiła, żebym przyjechała najszybciej jak mogę. Musiałam zwolnić się szybciej z pracy. Powiedziała, ze Twoje wyniki są... krytyczne... Mówiła coś o blastach, płytkach krwi. Patrz, masz 30 tys., a norma jest od 150tys. do 400tys. Ta kobieta, współczuła mi, że nie będę dzisiaj spać przez to w nocy. Jutro z samego rana musimy zrobić szczegółowe badania w Gdańsku, żeby wykluczyć najgorsze. Jak wszystko będzie dobrze, po 3 dniach wrócimy do domu.
- .... 3 dni ?! Ja mam pojutrze rozdanie świadectw w szkole. Przecież mi nic nie jest. Pomylili się w laboratorium, dobrze wiesz o tym, mamo... Dobrze się czuję, wczoraj zrobiłam 7 km na ścieżce biegowej i ja mam być chora?! To jest jakiś żart. Pamiętasz jak Ci mówiłam, że po odebraniu świadectw umówiłam się z dziewczynami? Nie będę tego przekładać. Pojedziemy później zrobić te badania, za kilka dni...
Później mama nalegała, żebym spakowała kilka najważniejszych rzeczy do szpitala. Ale ja oczywiście nie posłuchałam, wrzuciłam tylko do torby piżamę, żeby się nie czepiała. Do samego końca wierzyłam, że jak pojadę tam i Ci wszyscy lekarze spojrzą na mnie i zobaczą, że wyglądam jak okaz zdrowia, to pobiorą mi tylko krew dla pewności jeszcze raz i puszczą mnie do domu, pewnie jeszcze tego samego dnia.
O 8:00 rano byłam już na oddziale Hematologii Dziecięcej. I wtedy się zaczęło... Diagnoza: Ostra białaczka szpikowa [AML M2]. Zatrzymali mnie tam na kilka długich miesięcy, bez żadnej przepustki..
Moje życie się zatrzymało. W jednej chwili, tak po prostu, jakby ktoś postawił przede mną znak STOP i krzyknął stój! Wszystko co było wcześniej, zostało odkreślone gruuubą kreską. Nie zdawałam sobie sprawy z tego co jeszcze będzie mnie czekać. Nie wiedziałam, ile miesięcy, dni i godzin spędzę na szpitalnym łóżku odizolowana od reszty świata..
Spróbuj się zastanowić, co by było gdyby ktoś przekreślił wszystkie Twoje plany. Tak z dnia na dzień, przekręcił Twoje życie o 180 stopni. Pomyśl, jutro rano się budzisz, ale nie idziesz jak co dzień do szkoły. Nie idziesz do pracy. Pierwsza myśl : w sumie czemu nie? całkiem fajna opcja :) Ale potem zdajesz sobie sprawę, że już najprawdopodobniej nigdy tam nie pójdziesz. I co teraz? Z czasem zaczynasz też sobie uświadamiać, że lubiłeś Twoje dotychczasowe życie, a błahostki, którymi się przejmowałeś - tak naprawdę nie miały większego znaczenia. Problemy, przez które ciągle byłeś zestresowany, podenerwowany i rozgoryczony, to tak naprawdę nie były problemy. Zatrzymaj się na chwilę i zastanów, czy jest coś co chciałbyś zmienić, żeby być szczęśliwszym, bo co by było gdyby...?

4 komentarze :

  1. Ty naprawdę masz tylko 16 lat? Jesteś niesamowicie mądra i dojrzała. Popłakałam się czytając ostatni akapit Twojego wpisu. Pomimo tego, że wydaje mi się, że mam sensownie ustawione priorytety w życiu to pytanie o to co bym zrobiła gdyby nagle "ktoś - coś" wyrwał mnie z dotychczasowego życia wstrząsnęło mną.
    ps. Ja do grudni 2017 byłam najwierniejszym kibicem w drodze do zdrowia - mój mąż 3 lata temu zachorował na białaczkę limfoblastyczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W chwili obecnej już 19...
      16 lat miałam, gdy dowiedziałam się o chorobie.
      Dziękuję i pozdrawiam :)

      Usuń
  2. A jeśli wolno spytać jakie były u Ciebie pierwsze objawy choroby? Czy czułaś się zmęczona, krwawiły Ci dziąsła itp.?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie nie miałam żadnych typowych objawów, ani nie czułam się zmęczona, ani nie krwawiły mi dziąsła. Jedynie kilka naprawdę malutkich wybroczyn w zgięciu łokcia, na które nawet wcześniej nie zwróciłam uwagi, bo prawie codziennie nosiłam torbę z książkami do szkoły uciskającą to miejsce.

      Zachęcam do przeczytania wpisu: "Objawy choroby. Biopsja szpiku."
      http://po-przeszczepie-szpiku.blogspot.com/2016/11/trudne-poczatki-biopsja-szpiku.html

      Usuń