29 listopada 2019

Marcin Ziernicki "Pomimo wszystko"

Pytacie co u mnie...

"łzy ułożone na półce
smutek równo stoi na biurku
ból poskładany w szufladzie
gniew wisi w szafie
nadzieja już w koszu"
/dyskomfort myślowy/


Czemu cisza na blogu..?
[ze zdrowiem okej]
Mój kolejny wpis miał dotyczyć książki M. Ziernickiego "Pomimo wszystko" - zatem POMIMO WSZYSTKO, takowy się tu ukazuje.
Chociaż ze sporym opóźnieniem, no i wygląda on zupełnie inaczej, niż początkowo zakładałam...

A o co chodzi?
Już wyjaśniam...

Z niecierpliwością oczekiwałam premiery tej książki. Gdy tylko dowiedziałam się, że jest już w sprzedaży, zamówiłam dla siebie egzemplarz na stronie Empiku. Po paru dniach odebrałam stacjonarnie w księgarni. Ten moment, gdy z ekscytacją rozrywam opakowanie i patrzę na pierwszą stronę... ostatnią. Przekartkowałam w pośpiechu. Raz jeszcze... Niedowierzanie. Serce zaczyna mocniej, coraz mocniej bić. I dopiero po paru chwilach zdaję sobie sprawę: TU NIC NIE MA.



Pan Marcin Ziernicki, choć właściwie powinnam pisać Marcin, bo przeszliśmy na "ty", napisał do mnie po raz pierwszy 3 grudnia 2017 roku. Dosyć dawno temu, gdy ja byłam jeszcze stosunkowo słaba.

kliknij, aby powiększyć

Mówiąc w skrócie: dziennikarz, początkujący pisarz. Pracował wówczas nad swoim debiutem - powieścią obyczajową, w której u głównej bohaterki zdiagnozowano ostrą białaczkę szpikową.

Zaproponował mi współpracę.

"Trudności nastręcza mi borykanie się ze szczegółami związanymi ze szpitalną codziennością czy też terapią w walce z białaczką. Nie mam takich doświadczeń i nie jest mi łatwo o tym pisać, w związku z czym chciałbym Cię prosić, abyś została moim ekspertem ;) Z ogromną ochotą zamieszczę odpowiednią notkę w książce o Tobie. Co ty na to?"

Inny fragment, z późniejszej naszej konwersacji tj. marzec 2019.:
"Tak sobie pomyślałem, że może przed wydaniem chciałabyś rzucić okiem na te fragmenty, w których zaczerpnąłem informacje od Ciebie? [...] Jeżeli się zgodzisz bardzo chętnie zamieszczę specjalne podziękowanie. Byłbym zaszczycony."

Oczywiście zgodziłam się. Zarówno na pierwszą jak i drugą propozycję. Początkowo pytał głównie o uczucia, jakie myśli siedziały mi w głowie, gdy to wszystko się działo. O te najbardziej prywatne wspomnienia, momenty, kiedy miałam wszystkiego dość i na niczym mi nie zależało. W późniejszym etapie wysłał mi na maila kilka rozdziałów (dot. wątku związanego z białaczką) - w sumie ok. 80 stron. Przeczytałam wszystko. Komunikowaliśmy się przez Messengera - opiniowałam, pisałam co moim zdaniem mógłby pozmieniać, co nie do końca jest zgodne z rzeczywistością albo po prostu mało prawdopodobne, aby wydarzyło się w śluzie przeszczepowej. Chodziło przede wszystkim o błędy merytoryczne. Był zachwycony moimi uwagami.

kliknij, aby powiększyć

kliknij, aby powiększyć

Wysyłałam mu nawet zdjęcia z mojego telefonu, aby mógł zobaczyć jak wygląda śluza przeszczepowa... Jak ubrana była moja mama siedząc przy mnie... W dobrej wierze.

Cóż...
Nie wywiązał się z umowy. 
Nie zamieścił żadnej adnotacji o tym, że mu pomagałam ani o tym, że korzystał z tego bloga.

Czuję się OSZUKANA.

Książka się ukazała. Ponad 500 stron. Dostępna w prawie wszystkich księgarniach. Opinie bardzo dobre, 5/5.

------------

"Spojrzała ostentacyjnie w okno i założyła ręce na piersi. W szybie było pęknięcie. Zastanawiała się już kilkakrotnie, co go spowodowało. Może któryś z uprzednich pacjentów, doprowadzony do ostateczności, chciał popełnić samobójstwo i wyskoczyć przez okno? (…) Atmosfera zgęstniała i nawet pracująca na okrągło klimatyzacja nie była w stanie jej rozrzedzić. "
cytat z książki ze str. 445

Jest to jeden z dowodów na to, że korzystał z mojego bloga.
O pękniętej szybie piszę w "Sluza [izolatka] przeszczepowa" (wpis z dnia 14 grudnia 2016r.)

"Ilość aplikowanych toksyn i różnego rodzaju chemikaliów jest wprost niewyobrażalna.
Tereska natrafiła w sieci na blog prowadzony przez młodziutką dziewczynę, która przeszła przez cały ten proces i obecnie znajduje się w fazie "po-przeszczepieniowej". Paulina - nastoletnia autorka internetowego pamiętnika - postanowiła, że będzie zbierać opakowania po przyjmowanych medykamentach od pierwszego dnia pobytu w ośrodku transplantologii, zresztą, tym samym co Tereska. Po wypisie w dobie plus sześćdziesiąt trzy, czyli ponad dwa miesiące po przeszczepieniu zrobiła zdjęcie pokaźnego stosu pustych pudełeczek z nadrukowanymi obcobrzmiącymi nazwami"

cytat z książki ze str. 471
O zbieraniu opakowań piszę na swoim blogu w "Leki po wypisie ze szpitala" (wpis z dnia 27 sierpnia 2017r.)

------------

Czuję, jakby to było przemyślane zagranie.
Z jednej strony, moje imię gdzieś tam między wersami pojawiło się w książce, więc może myślał, że powinnam być kontent. Z drugiej strony, link do bloga w żadnym miejscu się nie pojawił, ani żadne podziękowanie, posłowie, czy chociażby wstęp od autora mówiący, że opierał się na przeżyciach konkretnej dziewczyny, toteż każdy czytający uzna, że Paulina - autorka bloga, jest postacią wymyśloną, nierealistyczną. Bo nikt przecież nie będzie się zastanawiał nad tym, skąd autor zaczerpnął informacje na temat białaczki czy przeszczepu. Ani też, czy sam przeżył tę chorobę czy może ktoś z jego najbliższych.

Tak się ludzi nie traktuje.
It's not fair.

Myślał, że jestem
słaba?
młoda?
naiwna?

Nie wiem.

Może i mam dobre serce, ale i niespotykanie silną osobowość.
Szkoda, że tego jeszcze nie zauważył.

W dzisiejszym świecie ludzie za bardzo skupiają się na sobie i dążeniu do własnych celów...

Całą tę sytuację pozostawiam do interpretacji czytającym...


P.S.
Niedawno skontaktowała się ze mną kolejna pisarka z propozycją współpracy, odmówiłam jej.
Nie potrafię po raz kolejny zaufać.
Prędzej wydam własną książkę.
Jednak jestem wdzięczna za możliwość rozmowy z nią.
Wszystko w życiu dzieje się po coś.

P.S.2
Napisałam do Marcina, by wyjaśnił mi tę sytuację.
Przeprosił mnie w prywatnej korespondencji. Tłumacząc się wydawnictwem lawirował:
"Nie ma wzmianki, bo wydawnictwo nie wyraziło na to zgody. (…) Być może w dodruku będzie się dało"

edit
Postanowiłam poznać stanowisko wydawnictwa w tej sprawie, mam już odpowiedź:
"jest nam bardzo przykro (…), niemniej w żadnym nie przyczyniliśmy się do tego naszym działaniem czy zaniechaniem. (…) Nigdy nie uniemożliwiamy Autorom zawierania w swoich dziełach podziękowań (…)."

edit
Dnia 4 grudnia 2019r. M. Ziernicki opublikował publiczne przeprosiny - link poniżej :
https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=136746844407946&id=101245871291377



18 komentarzy :

  1. Co za skurwysyn

    OdpowiedzUsuń
  2. A co on myśli, że zrobi karierę kosztem czyjejś choroby? Wyciągnął informacje i sobie wszystko przypisał? Co za typ!
    Wg mnie już jest przegrany, wykorzystał Cię Paula, to się nadaje do mediów!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak mi przykro. Twoje wpisy są tak dojrzałe, przemyślane i ujmujące, że płakać mi się chce na myśl, że jakiś dziad sobie to wszystko przywłaszczył (choć rozumiem, że niekiedy przeinaczył?) i spokojnie czeka na kasę że sprzedający książki. Gdybym nie przeczytała tego posta, najpewniej kupila bym tę książkę, gdyż przez chorobę mamy, którą pokonała tak jak Ty, ten temat jest mi niezmiernie bliski. Dobrze że wiem, żeby po nią nie sięgnąć. PS. Zgadzam się z przedmowczynią - to się nadaje do mediów. Pozdrawiam Cię gorąco!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za gnój!!! Jak tak można, zaintrygowało mnie to co napisałaś Paula, poszperałam w internecie, ten pismak nawet w swoich wywiadach nie wspomniał o Tobie, a pytali go skąd czerpał inspirację. Macie rację, to się nadaję do mediów, nagłośnijmy tą sprawę, wszędzie gdzie się da! pomóżmy Pauli, ona tak wiele przeszła... tak się nie traktuje ludzi, zwłaszcza po tak ciężkiej chorobie. Paula trzymaj się jesteśmy z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo latwo wydajecie wyroki. Byle czlowiekowi zaszkodzic nigdy wszystko nie jest czarno biale. Paulina zeby nazywac kogos oszustem trzeba miec do tego twarde dowody a kazdy jest tylko człowiekiem I popelnia bledy a ty nigdy nie popelnilas bledu. I zeby uprzedzic hejt na mnie wiem Co czujesz sama przeszlam swoja bialaczke ale nigdy nie wydawalabym wyroku bez dokladnej analizy sytuacji. Pozdrawiam I zycze duzo sily w walce z choroba.

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie tłumaczenie pana Marcina... za wcześnie? za późno? Dziwne... W wywiadzie do Radia Starogard autor książki dostał konkretne pytanie: Czy ktoś naprawdę zachorował? Jego odpowiedź: "Tereska jest konglomeratem wielu ludzi. Nie ma jednej takiej osoby, która byłaby odpowiednikiem w życiu prawdziwym". Dlaczego nie wspomniał wtedy o Pauli, skoro jest jej tak bardzo wdzięczny!!! Była ku temu okazja...Robi to dopiero teraz po jej wpisie na blogu?!

    OdpowiedzUsuń
  7. Latwo jest kogos oceniac nie znajac szczegolow I latwo jest tez czlowieka zniszczyc. Kazdy popelnia w zyciu bledy ja tez bylam jedna z osob ktore sa czescia tereski tylko nie robilam tego dla rozglosu. Postawa pauliny mowi sama za siebie

    OdpowiedzUsuń
  8. Poza tym Pan Marcin jest poczatkujacym pisarzem to jego pierwsza ksiazka z tego Co wiem. Może nie ma doswiadczenia moze trema go zjadla w wywiadach. Zeby kogos nazywac skyrwysynem to trzeba go poznac osobiscie. A swoja droga gdyby ktos mnie nazywal oszustem bez dowodow na moje oszustwo zrobilabym cos z tym bo to oszczerstwo jest I czarny piar.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dobrze powiedziane łatwo jet oceniać nie znając szczegółów... więc dajmy spokój Pauli, myślę że te wszystkie hejty które się tu pojawiają są nie na miejscu, Paula swoim blogiem zrobiła dużo dobrego, dała dużo siły chorym i bardzo nam tym pomogła. A Pan Marcin i jego fani niech zajmą się swoją książką bo ten blog nie jest przeznaczony dla nich. Paula nie przejmuj się tymi przykrymi słowami, jesteś wspaniała osobą, rób dalej to co robisz. Zdrówka życzę!

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi przykro Paula, Ty to nie powinnaś się denerwować, tylko cieszyć życiem. A tu jeszcze taka sytuacja. Czytam Twojego bloga już długo i wiem, że nie skrzywdziłabyś muchy. Jak on mógł wykorzystać twoją słabość po chorobie i Twoje dobre serce?
    Ale wiesz co, czytam komentarze i myślę, że te negatywy powyżej w odstępie 3 min jednego dnia, są od tej samej osoby, pisząca w większości nie używa polskich znaków, zwróciłaś uwagę?
    Trzymaj się, czekam na Twój kolejny wpis - oby w pozytywnym świetle :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Renia ja tez znam Marcina od lat przyjaznimy sie jeszcze od czasu jak mieszkal w Anglii tez by muchy nie skrzywdzil. Tez wiele w zyciu przeszedl I pomimo choroby zony zawsze byl jak go ktos potrzebowal. Nazywanie go oszustem to straszne swinstwo jest. Pomimo swoich trudnosci zawsze wszystkim pomagal bezinteresownie. Ta ksiazke pisal juz od prawie 6 lat odkad zachorowala jego zona nie znal wtedy jeszcze Pauliny wiec nie rozumiem jej pretensji. Wielu z nas w uk ciagle mieszkajacych jestesmy oburzeni tym wpisem. Co do polskich znakow ja ich tez nie uzywam bo jak sie mieszka w uk to nie ma polskich znakow na tel. Bardzo latwo oceniac kogos jak sie go nie zna. Rozmawialam z Marcinem on sie z tym bardzo zle czuje. Ja Marcina znam osobiscie wy Pauline tylko z bloga. To ogromna roznica jak to sie mowi papier przyjmie wszystko. Ja uwazam ze Marcinowi naleza sie przeprosiny. A tobie Paulina zycze zdrowia I sily w walce z choroba I teraz szczegolnie w tym czasie wyjatkowym kiedy czekamy na Boze Narodzenie szczegolnie cie polece w modlitwie o sile w walce z choroba I troche milosierdzia w twoim sercu dla kazdego kogo spotkasz na, swojej drodze. Prosze nie oceniaj ludzi tak latwo bo mozna kogos skrzywdzic I ten ktos sie juz nie podniesie. A slowa rania bardziej jak miecz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Należą się przeprosiny??? Za co? Za to, że jest głupim gnojem?

      Usuń
  12. Jesyes tak mądra dziewczyną tyle dalas ludziom wiary w to ze mozna przezwyciezyc tą chorobe osobiscie czytalam codziennie twojego bloga gdy z mezem bylo zle i nardzo mnie to podnosilo na duch dawalo sile do zycia do nadzieji ze nedzie dobrze dzis mąz jest po przeszszepie prawie dwa lata .. POWINNAS NAPISAC SAMA KSIĄŻKĘ!

    OdpowiedzUsuń
  13. To się nazywa plagiat i powinien ponieść karę!! Wykorzystał Cię teraz niech odpowie za to że nie można zamieszczać cudzej treści w swoich książkach bez przypisów. Zaproponowała bym mu albo sprawa trafi do mediów albo sprostowanie w książce i odpowiednie honorarium

    OdpowiedzUsuń
  14. Również, jestem autorem książki... konkretnie monografii habilitacyjnej i absolutnie to jest rzecz obowiązkowa i nie podlega dyskusji, że na drugiej stronie (w przypadku monografii) umieszcza się podziękowania imienne dla wszystkich, którzy w jakiś sposób przyczynili się do powstania danej książki (pomagali w badaniach, recenzowali, czy chociażby pomogli przez uwagi merytoryczne po przeczytaniu wstępnej wersji rozdziałów). Proszę skończyć ten hejt na Paulinie, jeżeli w jakiś sposób Ona (poprzez swoje uwagi po przeczytaniu) i jej blog przyczynili się do napisania tej książki w obecnej formie to powinna być umieszczona w podziękowaniach, podobnie jak wszyscy pozostali (na przeżyciach, których autor się oparł opisując przeżycia głównej bohaterki). Tłumaczenie, że bohaterka jest kompilacją różnych osób absolutnie go z tego nie zwalnia!!!, podobnie jak jego przeżycia w przeszłości (moje podziękowania zajmują ponad pół strony drobnym drukiem i żadne wydawnictwo tego nie ogranicza).
    Nigdy nie szanowałam i nie będę miała szacunku do osób, którzy robią karierę wykorzystując w tym celu innych.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jeszcze jedno.... autor dostaje ostateczną wersję do zaakceptowania od Redaktora odpowiedzialnego za przygotowanie jego książki (ostatnia akceptacja przed wydrukiem) i w tym momencie poprosiłam o dodanie jeszcze podziękowania dla Rodziny za wsparcie i wyrozumiałość. Zostały umieszczone bez problemu.

    OdpowiedzUsuń
  16. Jesteś super człowiekiem :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem pół roku po przeszczepie i w moim życiu też objawiły się gównojady, które wykorzystały moją chorobę do własnych celów. Obok tysięcy życzliwych mi osób, niestety, i takie mendy się znalazły na mojej drodze. Pan Marcin jest takim samym obrzydliwcem. Dużo zdrowia i wszystkiego, co najlepsze.

    OdpowiedzUsuń