19 marca 2017

Nalot na języku.

Czy to jeden ze skutków chemii? Być może. Ale wiem jedno, do jego powstania bardzo przyczyniło się przeładowanie organizmu lekami. Padły też podejrzenia, że miałam grzybicę wielonarządową, bardzo niebezpieczną, na szczęście w porę opanowaną. Zauważyłam, że przy tak diametralnie obniżonej odporności, lekarze nie potrafiąc zdiagnozować co dokładnie się dzieje, często obstawiają pacjenta przeróżnymi lekami, aby w porę powstrzymać to "coś". I tak było właśnie tym razem - kierowali się intuicją, jakimś dziwnym przeczuciem. Nie mniej jednak, cel został osiągnięty, a CRP obniżyło się do w miarę przyzwoitego poziomu. Chociaż... zapomniałam zaznaczyć, że wcześniej przez wiele miesięcy codziennie profilaktycznie brałam lek przeciwgrzybiczy - Noxafil. Wśród ogólnej opinii środowiska lekarskiego jest on uważany za całkiem skuteczny, no i do tanich nie należy. Teoretycznie powinien zapobiec takiej sytuacji. A zatem skąd wzięła się u mnie grzybica wielonarządowa..?
...
W trakcie leczenia przed przeszczepem, nalot na języku niekiedy pojawiał się, a potem po kilku tygodniach znikał. To dosyć nieprzyjemna dolegliwość, przede wszystkim z racji tego, że znacznie zaburza zmysł smaku. Jedzenie staje się okropnie mdłe i zaczynasz traktować je jako przykry obowiązek. Poza tym, ciągle czujesz, że masz jeszcze coś w buzi i próbujesz przełykać co chwilę ślinę z nadzieją, że w końcu spłynie. Ale nie spływa, zupełnie jakby coś się tam przykleiło... Masz wrażenie, że język jest obłożony mchem. I nawet w lustrze tak to wygląda. Grube, ponad 3 milimetrowe zielone włoski oblepione śliną. Ohyda. Po kilku dniach zazwyczaj zmieniają kolor na brązowy lub biały. Przez długi czas myślałam, że już niczym nie uda mi się tego pozbyć, bo szorowanie szczoteczką do zębów nie pomagało nawet w najmniejszym stopniu.
Ale jest na to genialny sposób!
coca-cola!
I nie robię w tym miejscu żadnej reklamy tego produktu, lokowania itp. Osobiście uważam, że jest to totalne świństwo nienadające się do spożycia ani przez ludzi, ani przez zwierzęta. Nigdy jej nie piłam i pić nie zamierzam. Ale... Płukanie jamy ustnej 3 razy dziennie, przy jednoczesnym staraniu się utrzymania płynu jak najdłużej w jamie ustnej daje niesamowite efekty. Ten magiczny napój potrafi lekko rozpuścić obłożony mchem język! Potem wystarczy tylko wziąć gazik i wyszorować powierzchnię (wcale nie trzeba aż tak mocno), żeby zetrzeć osłabione "włoski". Wygląda to mniej więcej tak:


Po ok. 3 dniach język jest jak nowy. Różowiutki, idealny, jak u zdrowego człowieka.

PS.
Słyszałam o tym, że coca-cola rozpuszcza osad w rurach i usuwa rdzę, ale takiego zastosowania bym się nie spodziewała. Sama trochę bałam się spróbować, bo co z zębami? Ale na szczęście nie ucierpiały za mocno. Cóż, mam nadzieję, że sposób ten komuś się kiedyś przyda. I może po przeczytaniu tego wpisu, zastanowisz się na następny raz, zanim ją wypijesz? ;) Do niczego nie namawiam, nic nie sugeruje, ani nie odradzam...

PS 2.
Po przeszczepie szpiku pojawił się również swego rodzaju nalot, ale nazwałabym go raczej "zabarwieniem" języka, spowodowanym licznymi wymiotami treści żołądkowych.

2 komentarze :

  1. Często zaglądam na Twojego bloga i z niecierpliwością czekam na nowe wpisy.

    OdpowiedzUsuń