21 lipca 2017

Kierunek: DOM!

Ostatnie spojrzenie na izolatkę, ostatnia rozmowa z pielęgniarkami. Podziękowałam im za wszystko, a one życząc mi zdrowia, dodały na koniec jeszcze: "Trzymaj się. I żebyś nigdy więcej już nie wracała, zrozumiałaś? Nie chcemy Cię tu widzieć." Cóż, takich pożegnań nie miałam zbyt wiele w swoim życiu. Pozorna sprzeczność, usłyszeć coś takiego od osób, które szczerze polubiłeś; jednak wspominam to mile, bo przecież wiem co miały na myśli. ;)
Odkąd opuściłam oddział minął już ponad rok. To była dokładnie 50 doba po przeszczepie, Wielki Piątek... Około 15:00, z uśmiechem na twarzy, a łzami w oczach, wsiadłam do windy i zjechałam na parter. Kiedy zobaczyłam tych wszystkich ludzi dookoła, czułam się strasznie przytłoczona, jakby mój mózg nie ogarniał co się dzieje. Dziwne uczucie. Tu ktoś krzyknął, jakieś dziecko płacze, tam myją podłogę, inni stoją w kolejce do okienka, szurają butami, obok ktoś idzie, z prawej stażysta podbiegł do lekarza - za dużo bodźców na raz. Mama coś do mnie mówiła, ale nawet nie potrafiłam zrozumieć co. Schyliłam głowę w dół i wsparta z obu stron pod ramię jej oraz wujka, starałam się iść prosto w stronę drzwi głównych, nie myśląc o tym co dzieje się wokół. Miałam do przejścia zaledwie parę metrów po prostej. Gdy przekroczyłam próg i zrobiłam pierwszy krok, zaparło mi dech w piersiach. Mimo maseczki, ale i przysłoniętych ust poduszką, moje płuca chłapnęły zbyt dużo na raz. Przez parę sekund, nie byłam w stanie iść dalej. Tak długo przecież nie wychodziłam na zewnątrz, ciągle leżąca, przebywałam w sali o stałej temperaturze, wilgotności powietrza i zawartości tlenu, bez możliwości otwarcia okien... Do tego serce zaczęło walić niczym oszalałe, nawet do 150 uderzeń na minutę. Głównie z powodu wysiłku, ale może też i nadmiaru emocji. Próbowałam je uspokoić, niestety z marnym skutkiem. Dopiero, gdy usiadłam już w samochodzie, po 5 minutach wróciło do normalnego rytmu. Wtedy ruszyliśmy.
Droga zajęła trochę ponad 3 godziny. Kierowcą był mój wujek, oddelegowany przez resztę rodziny do spełnienia tak ważnej misji :) Wszyscy wiedzieli o sterylności panującej w izolatce, więc jego samochód jako najnowszy, najczystszy i najwygodniejszy, uznali za odpowiedni. Dzięki temu też zniosłam jakoś tę podróż. Chociaż obok na tylnym siedzeniu i tak miałam kilka awaryjnych miseczek, parę paczek chusteczek, zarówno suchych jak i mokrych, odkażających, a każdy zakręt dodatkowo przyprawiał mnie o mdłości. Ponadto bardzo bolał mnie kręgosłup. Spędzanie tylu godzin w pozycji siedzącej nie było dla niego normą, zwłaszcza po ostatnich tygodniach leżenia...
Dzień wcześniej auto przeszło gruntowne sprzątanie wewnątrz, odkurzanie, oraz wizytę na myjni. Ciocia wypsikała w środku chyba z pół butelki środka odkażającego. Ten zapach, mimo wietrzenia pozostał. ;/ Poza tym, przez całą drogę, wszyscy troje mieliśmy założone maseczki na twarzy. Sterylność, staraliśmy się zachować na ile tylko to możliwe. Przecież wychodząc z jałowego pomieszczenia, moja odporność i tak wykonała już wielki krok nad przepaścią. Do tego trzy godziny w malutkiej przestrzeni, tyle wydechów, nowych bakterii. I jak tu sobie z tym wszystkim poradzić..?

1# Najlepszy był moment, kiedy zjeżdżając z autostrady podjechaliśmy do okienka aby zapłacić. Otwieramy szybę, a kasjerka zmierzyła nas wyłupiastym, przelękniętym wzrokiem. Zastanawialiśmy się: "o co jej chodzi ?!" Odjechaliśmy kawałek, a wujkowi nie dawało to spokoju, więc spojrzał w lusterko, czy nie ma przypadkiem czegoś na twarzy. Maseczki! Heh. Pewnie wzięła nas za jakieś ufoludki... :D Nie wnikam. Chyba nie chcę wiedzieć, co sobie pomyślała.

2# A jak pożegnał mnie lekarz prowadzący w ośrodku przeszczepowym? Oczywiście bez uścisków czy podawania ręki. Powiedział tylko, żeby po drodze nie strzeliło mi do głowy wjechać na stację paliwową i kupić czegoś do jedzenia jak jeden z jego pacjentów. :) Chłopak podobnie jak ja miał straszne problemy z jedzeniem, ale po opuszczeniu murów poczuł taki niewyobrażalny głód, że podczas jazdy zażądał Hot-Doga. Ponoć tak szybko jak go pochłonął, znalazł się z powrotem na oddziale. Rodzice musieli od razu zmienić kierunek jazdy. Biedny... Patrząc na morał, mi Pan Doktor życzył natomiast, żebym do tego domu po prostu dojechała :D

6 komentarzy :

  1. Czytam twoje wpisy czasem kilka razy.. kilka razy w tygodniu upewniam sie czy nic nie ominęłam. A gdy mam złe albo smutne dni.. czytam je ponownie i mowie sobie "Paula przeszła przez piekło,tyle bólu.. a ja sie zadreczam jakąs błahostką". Dajesz świadectwo siły i wiary. Uwierz mi, ze bardzo pomagasz ludziom ��
    Uwielbiam twojego bloga! ;-)
    ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na to liczyłam, zaczynając pisać - że ktoś kiedyś to przeczyta i może mu pomogę, uświadomię, albo po prostu sprawię, że doceni to co ma ... Dziękuje za tyle miłych słów! Pozdrawiam ;-)

      Usuń
  2. Jestem aktualnie z moim siedmioletnim Synem na OPS.Kazdy z nas szuka tego czego wiedzieć nie chce. Taki paradoks.Twoja historia jest poruszająca.Dla nas stanowi rodzaj przewodnika.Pamiętam jak kiedys zapytałem Profesora o czynniki uboczne chemioterapii.Wskazal mi kilka rzędów książek na ten temat.Gabinet mial 6 metrów długości.Życzę Ci normalności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ja również szukałam...
      I czasem zastanawiałam się, czy na pewno chcę wszystko wiedzieć...
      Heh, pewnie niemożliwym byłoby przeczytać te książki ;) Chemia może zdziałać wiele złego. Życzę Wam, oby było tego jak najmniej i może... żeby czas szybciej płynął. Bo to co musicie przejść i tak jest nieuniknione, ale wierzę, że wkrótce będzie już coraz lepiej ze zdrowiem syna - tak jak powoli idzie do przodu u mnie. Pozdrawiam :-)

      Usuń
  3. POMAGASZ!, DZIĘKUJEMY OGROMNIE!!!! MOJA SIOSTRA JEST 4 M-CE PO PRZESZCZEPIE, WŁAŚNIE MAMY FAZĘ ZAŁAMKOWĄ I TWÓJ BLOG OPRÓCZ OPŁAKANIA WIELU WSPOMNIEŃ TWOICH I JEJ NIESIE TEŻ NADZIEJĘ, PISZ DALEJ, CZEKAMY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuje... ^^)
      Ojej, postaram się wkrótce coś nowego dodać :)
      Życzę dużo zdrowia dla siostry... Powoli, ale będzie coraz lepiej.

      Usuń