17 listopada 2016

Wkłucie centralne. Broviac. Kateter.

Broviac (kateter) jest najcudowniejszą rzeczą, jaką można było kiedykolwiek wymyślić dla osób przyjmujących chemioterapię!
Ale po kolei... Jest to silikonowy kabelek, który pod skórą wchodzi do żyły centralnej i ma ujście prosto przy sercu. Z zewnątrz rozgałęzia się na 2 końcówki, które służą do pobierania krwi oraz podawania leków i płynów dożylnie. 


Chyba jedną z pierwszych rzeczy, którymi zajęła się moja prowadząca, po tym gdy mnie zdiagnozowano, było właśnie umówienie terminu na założenie tymczasowego wkłucia centralnego. Było z tym trochę problemów, bo końcówka czerwca to czas, gdy sezon urlopowy wśród lekarzy trwa w najlepsze. Jednak po 2 dniach już znalazłam się na bloku operacyjnym, pod pełną narkozą. Po wybudzeniu miałam problemy z oddychaniem. Mówiono mi, że to normalne, może trochę boleć i że z czasem się przyzwyczaję, więc myślałam, że przejdzie... Ale gdy zrobiono prześwietlenie, okazało się, że wkłucie założone jest za głęboko. Kolejnego dnia (w niedzielę) miałam drugą operację i bez jakichkolwiek zarzutów mogę powiedzieć, że lekarzom udało się naprawić swoje dzieło. Jak czułam się ze świadomością posiadania ciała obcego w sobie? Dziwnie.. Wyobraź sobie, że masz ponad połowę szerokości żyły głównej zajęte przez kabelek. Niby nic nie czułam w środku, no ale.. Za to pod wpływem szwów ściągało mi skórę, miałam dosyć ograniczone ruchy ręki, nie mogłam spać na boku, a tym bardziej na brzuchu. Później wiele z tych rzeczy minęło, oprócz problemów ze spaniem... Katorga.
Po podaniu pierwszej serii chemii usunięto mi wkłucie, ponieważ CRP [podwyższone - świadczy o toczącym się w organizmie stanie zapalnym] było bardzo wysokie i podejrzewano, że to właśnie z tego powodu. Potem przez 3 tygodnie podawano mi wszystkie leki przez wenflony... Coś strasznego, miałam po 3-4 dziennie, pękały mi żyły, a jakiekolwiek dłuższe kroplówki czy przetoczenia stawały się prawdziwą udręką... Wreszcie założono mi broviac, który żarliwie służył już do samego końca - całe 14 miesięcy. Ileż zaoszczędziło mi to bólu w czasie leczenia... Z tego co wiem, na Ukrainie, nie zakładają broviaków. :( Moja mama rozmawiała z Panią, która przeniosła się stamtąd do Polski, żeby u nas leczyć córkę, bo po miesiącu leczenia miała ona okropnie popalone prawie wszystkie żyły...
Ciekawe jest też to, że mniejszym dzieciom, zakłada się je zazwyczaj centralnie na środku klatki piersiowej, a mój był bardziej z lewej strony i nieco wyżej. Kiedy zapytałam dlaczego mam w innym miejscu, usłyszałam : "A co, mieliśmy penetrować ci pierś?". Już nie dopytywałam dalej, co to dokładnie znaczy...
W miejscu, gdzie kabelek wchodzi pod skórę, jest niezagojona rana. Zbiera się tam wydzielina tworząca strupek, który potem odpada i na nowo sączy się powoli i tak w kółko, nie dając temu zarosnąć. Pielęgniarki [w Gdańsku] co 7-10 dni zmieniają opatrunki i sprawdzają, jak to miejsce wygląda oraz czy nie zrobiło się jakieś zakażenie. Świadomość, że ujście znajduje się tuż przy sercu, jest naprawdę stresująca. Chwila nieuwagi, wprowadzisz jakąś bakterię, ona błyskawicznie się rozprzestrzeni i może być już za późno, zwłaszcza przy obniżonej odporności organizmu. Poza tym woda w kranie nie jest jałowa, więc pojawia się pytanie: jak miałam się myć? Musiałam bardzo uważać, żeby nie zamoczyć opatrunku...
Kolejną rzeczą, która czyni broviac niezrównanym i jedynym w swoim rodzaju jest to, że właśnie przez to urządzenie podano mi komórki macierzyste, czyli wykonano przeszczep szpiku. Mniej więcej od tego momentu, ze względu na jeszcze większe wymogi zachowania ostrożności, opatrunki były zmieniane co 2 dni. Gdy byłam na oddziale, zajmowały się tym pielęgniarki, ale po powrocie do domu, podjęła się tego moja mama (oczywiście została wcześniej przez nie do tego specjalnie przeszkolona). Jestem z niej bardzo dumna! Dzięki temu nie musiałam jeździć co chwilę do szpitala.
Wbrew pozorom, obsługa broviaca wcale nie jest taka łatwa. Zwykłe pielęgniarki, czy nawet pielęgniarka środowiskowa nie chcą się wgl za to zabierać. Zanim zacznie się wykonywać jakiekolwiek czynności manualne przy nim, za każdym razem trzeba najpierw zdezynfekować dłonie, założyć maseczkę na twarz i jałowe rękawiczki. Podstawą, oprócz zmiany opatrunku, jest również częste przepłukiwanie. Wystarczy, że gdzieś w środku utworzy się skrzeplina, przepływ się zatka i krew nie przeciśnie się ani w jedną, ani w drugą stronę. Nie można wtedy pobrać jej do badania, ale co gorsze, często też nie da się nawet wstrzyknąć chociażby odrobiny heparyny, która rozpuściłaby skrzep. Zdarzały się momenty, gdy trzeba było coś przetoczyć lub podać leki, a broviac był niesprawny.. ;(

10 komentarzy :

  1. Aż mnie ciarki przeszły jak wyobraziłam sobie takie "przewody" w ciele.. Współczuję tego co przeszłaś:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko uważam, że są inni, którzy mają gorsze problemy...

      Usuń
    2. tak, faktycznie zdarza się wiele tragedii. Chciałam po prostu powiedzieć, że podziwiam u Ciebie siłę:))

      Usuń
  2. Ja również podziwiam siłę, Twoją i mamy :-) ,buźkę na kateterze masz rewelacyjną. Tak się cieszę że piszesz. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,jestem w podobnej sytuacji w jakiej byłaś Ty. Dzisiaj miałam zabieg z wklociem centralnym, tylko że w znieczuleniu miejscowym. Potrzebuję takich bluzek jak Ty masz na zdjęciu, także pozwoliłam sobie zrobić screena, bo nigdzie nie mogłam znaleźć czegoś co by mi odpowiadało. A ciągłe rozbieranie się przy kimś jest dla mnie straszne. Mam nadzieję że się nie gniewasz. Pozdrawiam i życzę Ci dużo zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, tylko zachowaj dla siebie te screeny... A jak po zabiegu? Mam nadzieję, że wszystko w porządku. Będę trzymać za cb kciuki, na pewno będzie dobrze. Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. Dobrze, to screen tylko dla mnie. Po zabiegu ok, pierwsze dwa dni to ograniczone ruchy, wszystko robiłam delikatnie prawą ręką i myślałam, że juz tak bedzie cały czas. Owszem szwy ciągneły ale to normalne :) teraz juz mogę nawet spać na boku, wejście centralne to spore ułatwienie. Na stałe mam przy sobie kroplówki, tak żeby nie powstały zadne skrzepy w przewodach. Najgorsze w tym wszystkim jest ta izolacja, niepewność i oczekiwanie. Ale jestem dobrej myśli. :) Pozdorwionka

      Usuń
    3. I tak trzymaj! :)

      Usuń